Od upadku komuny minęło 30 lat. Nasze pokolenie nie miało nic wspólnego z aparatem PZPRu. Czyżbyśmy komunistyczną mentalność wyssali z mlekiem matki? A może za bardzo przesiąknęliśmy ogniskiem domowym?
Praca po znajomości to największe świństwo. Dostając pracę dzięki znajomemu, możesz od razu wytatuować sobie na czole „kumoter”. Jesteś kolesiem bez honoru i ambicji. Gorsi od Ciebie są tylko policjanci. Powinieneś siedzieć na bezrobociu albo zapierdzielać za 5zł/h. Ale nie waż się załatwiać pracy z pominięciem pośredniaka.
Lepiej biedować, niż pracować po znajomości
Raz w życiu w zdobyciu pracy pomógł mi znajomy. I raz rodzina. Nidy nie miałem z tego powodu wyrzutów sumienia i nawet do głowy by mi nie przyszło, żeby się z tym kryć. Ostatnio mój znajomy dostał pracę po znajomości. I wiesz co? Wstydzi się tego bardziej, niż Grodzka zarostu na twarzy. Gościu ma doświadczenie, predyspozycje, papiery i wstydzi się przed całym światem, że załatwił sobie pracę przez kumpla. Serio!
Przecież znalezienie pracy po znajomości to szczyt umiejętności! Majstersztyk! Ja wiem, że na szkoleniach w PUP-ie mówią, że skuteczne poszukiwanie pracy to śledzenie ich ofert na stronie. A najlepiej na miejscu, bo na stronie niektóre są ukryte. Ci co słuchają urzędniczek, to do dzisiaj są na bezrobociu. Z 10-cioma szkoleniami „efektywne poszukiwanie pracy” w CV, sfinansowanymi ze środków UE.
Pytaj wujków, ciocie, kumpli i kumpli kumpli. Za przysługę postaw dobrą whisky. Po przysłudze – nie przed! Przed przysługą stawiano w PRL-u a tradycja jest kultywowana w polskich urzędach. I to się nazywa świństwo i kolesiostwo.
Po znajomości zawsze coś da się załatwić, kwestia tego czy to uczciwe
Ja nie widzę nic złego w pomaganiu znajomym znaleźć pracę – wielu pracodawców woli zatrudnić kogoś z polecenia. Osoba zatrudniona w taki sposób jest „pewniejsza” :P.
Pewnie, większość pracodawców szuka ludzi najpierw poprzez znajomych i z polecenia, a dopiero potem przez portale i urząd.
A ja widzę w tym wiele złego. Znam sytuację gdzie w urzędach i oświacie połowa pracuje z polecenia burmistrza. Taka osoba jest nietykalna i każdy przełożony boi się zwrócić jej uwagę. Można klikać w telefonie 8 godzin i chwalić się jakie ma się plecy.
Jak sie nie ma znajomych to co zrobic? xd
Możesz zacząć od wyjścia do pubu :)
Dobry temat, ale dość powierzchownie opisany. Oczywiście, że praca po znajomości, czyli tzw. networking jest czymś zupełnie normalnym i pożądanym w danych branżach, Pozwala na znalezienie dość pewnego i dobrego pracownika. Nie wspomniałeś natomiast o pladze, jaką jest „kumoterstwo” w urzędach i państwowych firmach.
Kumoterstwo i nepotyzm w sferze publicznej znam z własnego podwórka i piętnuję przy każdej okazji. Tutaj przedstawiłem „pracę po znajomości” od tej lepszej strony. Bo tak jak ładnie napisałeś po angielsku, networking to nic złego :)