Nie znam osoby, która choć raz nie ściągała. Znam za to wiele osób, które całą szkołę jechali na ściągach.
Nauczyciele starają się przekonać uczniów, że ściąganie jest nieuczciwe i niesprawiedliwe. I mają rację. Nie dodają jednak, że życie również jest niesprawiedliwe. Gdy budżet państwa ledwo zipie, a reszta społeczeństwa pracuje na normalnych zasadach, oni chowają się za kartą nauczyciela. Gdy ktokolwiek próbuje znieść ich komunistyczne przywileje, protestują jak górnicy i frankowicze. Dlatego najlepiej nie zważać na górnolotne słowa i robić to, co przynosi korzyść. A w obecnym systemie, ściąganie jest dla uczniów korzystne.
Ściąganie uczy cwaniactwa
Planując życie w Polsce, trzeba liczyć się z tym, że będzie trzeba umieć kombinować. A to rząd zmieni prawo na niekorzyść, a to pracodawca nie będzie płacił nadgodzin, a to bank nie da kredytu… Dzięki ściąganiu dziecko uczy się kombinować. W oszukiwaniu złego systemu nie ma nic złego.
Zobacz też:
- jak napisać biznesplan w 11 krokach
- jak zdobyć staż w dobrej firmie
- jak napisać CV absolwenta szkoły
Ściągi dają czas na rozwój pasji i zainteresowań
Są uczniowie, które chcą w dorosłym życiu kontynuować tradycje rodzinne. Minister Edukacji nie rozumie, że wiedza o życiu pierwotniaków, stolice świata i daty bitew w XVII wieku nie są potrzebne do pracy na kopalni. Ile razy w swojej karierze, baletnica będzie musiała obliczać całki? Czy podczas układania tekstu i wykonywania piosenki na scenie jest potrzebna wiedza o molach i estrach? Ściągi pomagają zdać niepotrzebne i nudne przedmioty. Natomiast czas zaoszczędzony na nauce można poświęcić na robienie tego, co faktycznie interesujące.
Dzięki ściąganiu jest czas na imprezy
Można skończyć edukację na podstawówce jak Doda, można nie być prymusem jak większość piłkarzy zarabiających miliony a nawet zostać wyrzuconym ze szkoły jak Einstein. Można? Można, choć to ryzyko. Karierę robi się inteligencją emocjonalną, nie świadectwem. Ściąganie pozwoli zaoszczędzić czas na zajęcia dodatkowe i imprezy. W końcu umiejętności towarzyskie kształci się w pubach.
Polski system szkolnictwa promuje system „czerwonego paska” – ucznia wszechstronnego. Ze szkodą dla niego. Fajnie jest być dobrym we wszystkim. Ale to bez sensu. Oferta dla wszystkich jest tak naprawdę ofertą dla nikogo.
Reasumując, kształcąc się w publicznej szkole ściąganie może pomóc w dwojaki sposób: mieć czas na swoje pasje i mieć czas na imprezy. Alternatywą dla ściągania jest edukacja domowa. Żałuję, że w moich czasach nie była tak popularna jak obecnie. Będąc inteligentnym uczniem, możesz uczyć się samodzielnie w domu, a raz na jakiś czas jechać zdać egzamin.
Nie bierzecie pod uwagę tego , że ściąganie od kogoś kto poświęcił swój czas na samodzielne rozwiązanie zadań jest zwykłym kur…..em ??! Wy imprezuje , a ktoś ciężko pracuje , to jest w porządku ? Kończyłem studia w USA i proszę mi wierzyć , że nikomu taki pomysł nawet do głowy nie przyszedł , bo wszyscy wiedzą , że to jest pospolite złodziejstwo. Kiedyś pójdziesz do pracy i co ? Rzucisz papierami koledze i ” zrób to za mnie ” ? Wydaje się Wam , że tacy fajni i zaradni jesteście , a to g…o prawda . To się nazywa cwaniactwo , złodziejstwo i pospolite chamstwo !
W tym jest trochę racja poco ci naprzykład chemia do bycia pracownikiem firmy która nie patrzy na to ja ściągam z tych przedmiotów które uważam za nudne nieciekawe i niepotrzebne poco ci jakieś pole X skoro i tak masz to gdzieś ściąganie jest i pomocne i czasami można mieć jakieś fartowne trafy problemy ja uważam że ściąganie a to co mówią nauczyciele i rodzice jest kłamstwem .
A ja ujęłabym to inaczej. Jednak argument tyczy się tylko ściągania na studiach. Gdy zostanę postawiona potem w pracy przed nietypowym problemem, zawsze mogę skorzystać z googla, literatury, zadzwonić do przyjaciela-specjalisty w tej sprawie. Także nie widzę sensu, żeby tego typu problemy na uczelni rozwiązywać samodzielnie. Wykładowcy również popierają ściąganie, bo uczą współpracy. Nieraz sami mówią, że na egzaminie wolno korzystać z telefonu lub przyniesionych notatek. Zwykle ci starej daty są ZA. A gdy komuś zależy na samodzielności, to robi zaliczenie przedmiotu pracą pisaną w domu, a nie egzaminem.
Kiedyś w jakiejś mądrej książce przeczytałem, że ci trójkowi uczniowie, nagminnie ściągający zakładają w przyszłości swoje firmy, na których zbijają poważną kasę. Ci, którzy jechali na piątkach pracują w urzędach za 2000 zł ;) bo całe życie trzymali się tego co „trzeba robić” i teraz masz babo placek. Swoje dziecko od małego będę uczyć przedsiębiorczości ! A CO!
Kto bez winy niechaj pierwszy rzuci kamień ;) Fajne porównanie z nauczycielami, hipokryzja belfrów jest zatrważająca. Każdy ciągnie do siebie…